Technologie

Sentyment do radia z magicznym oczkiem

Kto pamięta czasy bez Internetu zapewne pamięta też zapach rozgrzanych lamp radiowych lub dźwięk muzyki, która chwilami jakby nie miała „siły”, aby dolecieć do naszego odbiornika. Robiło się wtedy cuda, żeby poprawić propagację. Dołączało anteny do karniszy, kaloryferów i rur wodociągowych, wstawało w nocy i nad ranem… Słuchanie radia było wtedy magiczne.

W Polsce od zakończenia II wojny światowej do końca lat 80-tych dostęp do informacji był bardzo ograniczony. Panowała komunistyczna dezinformacja nadawana przez lokalne radiowęzły, programy propagandowej telewizji, radia, czy drukowana w  komunistycznej prasie. Jednak wieczorami…działy się cuda. Propagacja na falach  długich, średnich i krótkich sprawiała, że do polskich domów docierały dźwięki muzyki z Radia Luxembourg , czy „wolne wiadomości” w języku polskim z takich rozgłośni jak Wolna Europa, BBC czy Głos Ameryki.

W tamtych czasach trwała prawdziwa wojna w eterze. Komuniści za wszelką cenę starali się zagłuszyć sygnały rozgłośni radiowych z zachodu. Pracowały wielkie centra nadawcze w ZSRR, Czechach, Polsce i Bułgarii, które na tych samych częstotliwościach nadawały sygnał zagłuszający lub programy propagandowe. W większości polskich miast instalowano lokalne zagłuszacze, które miały uniemożliwić odbiór.

W latach 50-tych już sam fakt słuchania wolnego radia  i rozpowszechnianie usłyszanych informacji w myśl Ustawy o obronie pokoju z grudnia 1950 r.  były ciężkim przestępstwem zagrożonym karą więzienia do lat 15.

To jednak niewiele zmieniło. Kiedy wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej 30 lat później, Wolna Europa poinformowała o tym całą Polskę, co nie pozostało bez znaczenia dla dalszych wydarzeń. Wolnego radia z zachodu w tamtych latach słuchało prawie 70 % Polaków. Audycje z fal długich, średnich i krótkich były jednym z niewielu źródeł wolnej od propagandy informacji.

Co było dalej…

Na początku lat 90-tych po upadku komunizmu w Polsce zapanowało eldorado na wszystko. Także w eterze. W gąszczu dezinformacji prawnej i różnych luk jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać prywatne stacje radiowe. Budowano, ściągano z Niemiec lub z rożnych demobili nadajniki, stawiano anteny na dachach, wybierano wolną częstotliwość i ludzie zaczynali nadawać audycje radiowe w paśmie UKF. To były fascynujące czasy dla tych, którzy spełniali swoje marzenia o własnym, wolnym, ciekawym radiu. Autorskie pomysły, didżeje, którzy na żywo, często przez całą noc puszczali muzykę, telefony do studia i godzinne rozmowy ze słuchaczami…to był klimat, którego dzisiaj nie da się już odtworzyć.

Większość tych rozgłośni przez długi czas nadawała nielegalnie, a sytuację próbowała kontrolować Państwowa Agencja Radiokomunikacyjna. Nowe radio stało się jednak tak popularne, że niewiele to dawało, a gośćmi „pirackich” rozgłośni często byli politycy, miejscowi urzędnicy, czy stróże prawa.
W tych czasach powstało wiele legendarnych rozgłośni lokalnych, które wspominane są do dzisiaj. Choć większość z nich zakończyła swoją działalność to niektóre pod nowymi lub starymi nazwami funkcjonują dalej.

W kolejnych latach w Polsce systematycznie wyłączano nadajniki fal długich, średnich i krótkich, burzono maszty oraz stworzono ustawy regulacyjne. Zapanowała era komercyjnego radia.

Polskie Radio można jeszcze usłyszeć na falach długich, częstotliwości 225 kHz. Była też ciekawa próba reanimacji polskiego AM na falach średnich przez spółkę Polskie Fale Średnie. Idea była skierowana do lokalnych samorządów. Pomysł zakładał otwieranie lokalnych rozgłośni nadających kilka godzin dziennie programy informacyjne z regionu. Tak powstały pierwsze stacje w Lipsku (2001) i Cmolasie (2002), która nadaje po dzień dzisiejszy na częstotliwości 1062 kHz. Kolejne powstały w latach 2004-2010. Spółka pozyskała 52 licencje nadawcze z czego do dzisiaj pozostało 15.

Świat nie wszędzie wygląda tak samo

Nie wszystkie państwa zrezygnowały z nadawania, choć emisja programów jest droga, ich słyszalność mocno zależna od zakłóceń i propagacji to jednak ma swoje atuty. Jedno centrum nadawcze poprzez odbicia fal od jonosfery możne osiągnąć duże zasięgi. Nie ma więc konieczności rozmieszczania pośrednich stacji przekaźnikowych. Drugą zaletą jest to, że słuchacze mogą odbierać audycje z wykorzystaniem prostego radia i anteny ferrytowej. Dlatego też radio AM dalej pełni m.in. misję dostarczania wiadomości do stref, w których panuje dezinformacja. Tak działo się np. w 2019 roku, kiedy w indyjskim Kaszmirze doszło do zamieszek w wyniku cofnięcia autonomii przez rząd Indii. Zostały wyłączone wszystkie radiostacje lokalne, i inne źródła informacji. W tym czasie rozgłośnia BBC nadawała audycje na falach krótkich w językach urdu i hindi, aby dotrzeć z wiadomościami do społeczeństwa ogarniętego chaosem.

W zakresie fal krótkich, długich i średnich ciągle dzieje się dużo

Wystarczy odnaleźć zakurzone radio w piwnicy, wieczorem usiąść wygodnie i pokręcić gałką. Usłyszycie egzotyczne języki, ciepłą barwę dźwięków i ten niepowtarzalny szum. Można posłuchać długich audycji i rozmów telefonicznych ze słuchaczami oraz lokalnej muzyki.

Na świecie i w Polsce jest wielu entuzjastów – nasłuchowców rozgłośni broadcastingowych.
Trzeba wykazać się sprytem i mieć odrobinę szczęścia, aby usłyszeć egzotyczną radiostację np. NBC Radio Madang (Papua – Nowa Gwinea) nadającą w języku pidżynowym. Spryt polega na tym, aby dowiedzieć się na jakiej częstotliwości takie stacje nadają, o której godzinie i w jakiej strefie czasowej. Szczęście natomiast dotyczy propagacji. Jest więc pole do rywalizacji…
Na świecie funkcjonuje wiele potężnych centr nadawczych, które sprzedają czas antenowy. Większość rozgłośni broadcastingowych nie nadaje non stop, a kilka razy dziennie w różnych odstępach i strefach czasowych.

Entuzjaści krótkofalowych nasłuchów wymieniają karty QSL z rozgłośniami radiowymi. Obecnie takie karty można uzyskać także poprzez Internet, jednak największą przyjemność sprawia wysłanie potwierdzenia nasłuchu tradycyjną pocztą i odbiór karty QSL tą samą drogą.

Nie zawsze rozgłośnie odsyłają karty QSL, jednak te egzotyczne często, ponieważ dla nich to też satysfakcja, gdy dowiedzą się, że byli słyszani w odległym kraju. Dawniej wymiana kart QSL z rozgłośniami radiowymi była bardzo popularna. W ten sposób nadawcy dowiadywali się o swoich zasięgach.

Aby wysłać i otrzymać kartę QSL od radiostacji należy spełnić kilka warunków.
1. Trzeba odebrać więcej niż jedną audycję wybranej stacji.
2. Wysłać raport o słyszalności z informacjami (może to być zwykły list) w kolejności: data i godzina nasłuchu (czas uniwersalny UTC), kilka słów o audycji (np. nazwisko prezentera lub jakakolwiek inna informacja, którą zrozumiemy – to może być trudne) oraz ocena słyszalności. Słyszalność opisujemy tzw. kodem SINPO.

Kod SINPO to 5 cyfr oznaczających po kolei:

S Siła sygnału
I Zakłócenia od innych stacji
N Zakłócenia atmosferyczne
P Zaniki sygnału
O Ocena ogólna

Następnie posługujemy się skalą

S I N P O
5 Bardzo duża Brak Brak Brak Bardzo dobra
4 Duża Niewielkie Niewielkie Niewielkie Dobra
3 Średnia Średnie Średnie Średnie Dostateczna
2 Mała Silne Silne Silne Zła
1 Bardzo mała Bardzo silne Bardzo silne Bardzo silne Nie do odsłuchu

Przykładowy raport : 2020.02.24 TIME UTC 18:25 5900 kHz SINPO 45523
Broadcast about politics, I heard the word politics and the name Michel

W liście/raporcie słyszalności należy poprosić o potwierdzenie odbioru kartą QSL.

Jeżeli zainteresowaliśmy Was tematem, podpowiadamy też, gdzie można uzyskać pierwsze wskazówki do ciekawych nasłuchów.