Strona główna News Moc jednego Wata. Relacja

Moc jednego Wata. Relacja

Przygnębiony, zmęczony, zniewolony ograniczeniami epidemiologicznymi po wielu dniach siedzenia w domu i zdalnej pracy zaczynam szukać alternatywy dla mojego mózgu. Emocji, która choć na chwilę pozwoli zmienić myślenie i codzienną rutynę w coś ekscytującego.

Zadanie niełatwe, możliwości ograniczone, jednak na stole stroi radio krótkofalarskie. Wystarczy tylko pomysł na adrenalinę. Licencję krótkofalarską posiadam od 10 lat i wiele już spróbowałem w tym hobby. To, co pozostało ze mną na dłużej i sprawia, że odpoczywam, to radiowa aktywność na świeżym powietrzu, lecz obecne ograniczenia są jakie są – sami wiecie.

QRP

Tym, którzy trafili tutaj przypadkiem wyjaśnię, że w krótkofalarstwie skrót QRP oznacza pracę małą mocą radiostacji. Skrót ten pochodzi z telegraficznego kodu Q, który został wprowadzony do użytku w 1912 r. Nadawanie małą mocą to jedna z wielu aktywności krótkofalarskich, która ma swoich zwolenników, ale i przeciwników. Przeciwnicy twierdzą, że życie jest za krótkie na małe moce, a zwolennicy … no właśnie…

Motywacja

Spróbuje zdefiniować własną.
Od pewnego czasu (myślę, że po przekroczeniu pewnej bariery wiekowej) obserwuję u siebie wzrost zainteresowania rzeczami/sytuacjami, które są bardziej wymagające niż proste. Niektórzy zapewne tak mają od urodzenia, ja nie. Przekładając to na krótkofalarstwo zaczęły mnie wciągać rzeczy nie tak bardzo oczywiste. Dlatego też od jakiegoś czasu bawię się dziwnymi antenami, mało skutecznymi, krótkimi, magnetycznymi itd… Uznałem też (wreszcie), że radia, które mam w posiadaniu są tymi, które zawsze chciałem mieć i nie będę już ich wymieniał. I tak dalej i tak dalej. Wszystko wskazuje na to, że jest to kolejny etap mojej przygody z krótkofalarstwem.

Moc jednego Wata

Moc jednego Wata jest wielka! Zafascynowała mnie, podniosła adrenalinę i sprawiła, że każda kolejna łączność staje się coraz bardziej wyjątkowa.
Dlaczego 1W? Kiedy popadnę już w rutynę, będę obniżał dalej aż do 0.1W, a na końcu odłączę antenę : )
Skorzystałem z dwóch możliwości eksperymentu z mocą. Postanowiłem robić łączności foniczne oraz telegraficzne ustawiając radio (Elecraft KX3) na 1W. Zapewne wielu z Was próbowało lub robi takie łączności codziennie, jednak dla mnie jest to nowość i ciekawe wyzwanie. Smaku dodaje fakt, że jesteśmy w totalnym dołku propagacyjnym.

Zalety, które dostrzegłem od razu

Mała moc ma wiele zalet. Podstawowe dwie, które do mnie dotarły niemalże od razu są następujące:
1. Nie potrzebny jest wyrafinowany sprzęt. Jeżeli połączymy taki eksperyment np. z nauką telegrafii to urządzenie do nadawania możemy zbudować już za 110 zł. Przykład ze zdjęcia poniżej to kit do samodzielnego złożenia. Pracuje mocą 3W w zakresie częstotliwości 7023 KHz – 7026 KHz. Takich urządzeń jest bardzo wiele, można w nich dosłownie przebierać.

2. Niewątpliwą zaletą małej mocy jest też małe zapotrzebowanie na energię. Można zabrać zrobione przez siebie radio do lasu, rozwiesić antenę i z kilku paluszków nieźle sobie poużywać w eterze.

Przełom i coraz większa fascynacja

W drugim dniu eksperymentu udało mi się nawiązać foniczną łączność z Kanadą (mieszkam w Polsce). Nie będę Wam opowiadał jak wielka była to radość. Postanowiłem więc dalej eksperymentować i sprawdzić, czy był to tylko przypadek.

Okazja nadarzyła się dość szybko. Chyba nie ma lepszej możliwości sprawdzenia mocy jednego Wata niż taka, kiedy setki krótkofalowców z Europy i świata szukają polskich stacji, a potężne anteny kierunkowe nastawione są na Polskę. Ta okazja, to zawody SP DX Contest organizowane przez Polski Związek Krótkofalowców. Postanowiłem wziąć w nich udział w kategorii QRP, która dopuszcza moc nie większą niż 5W. Ja ustawiłem moc 1W.

Zawody SP DX Contest strategia

Nadawanie mocą 1W jest wymagające. Radość jest wtedy, gdy traktujemy je jako wyzwanie, a nie komfort. Myślę, że właśnie to jest jest fascynujące! Podstawą są dwie rzeczy: antena i propagacja. Moim skromnym doświadczeniem tą drugą kwestią należy przejmować się najbardziej.

Kiedyś dla zabawy rozwiesiłem w mieszkaniu (blok 10 piętrowy) dipol na 20m. Wychodził z gabinetu, przez korytarz i kończył się w kuchni. Przyczepiony był do framug, żyrandoli, drzwi itd.. Zrobiłem wtedy 5 łączności CW na 5W!

Wracając do zawodów. Antenę na dachu mam jaką mam(pionową AV640), więc pomyślałem, że poobserwuję propagację. Można to robić na różne sposoby. Analizować aktywność słońca lub nasłuchiwać beaconów, ale jak wykorzystać to w czasie rzeczywistym i w zawodach?

Wpadłem na prosty pomysł. Uruchomiłem odbiornik KIWI SDR we Włoszech, ustawiłem go na częstotliwości, na której postanowiłem nadawać wywołanie w zawodach oraz obserwować swój sygnał w czasie rzeczywistym. Oczywiście KIWI SDR wykorzystałem wyłącznie do obserwacji siły własnego sygnału, a nie odbioru moich korespondentów. Układ okien dostosowałem tak, aby KIWI cały czas był widoczny w programie WinTest, w którym loguję zawody.

Zaznaczyłem moją stację czerwonym kwadratem na wodospadzie. (Program, w którym loguję zawody to WinTest)

Jakie były obserwacje i co mi to dało
Pierwsza zaleta tego pomysłu była taka, że mogłem wybrać dobrą częstotliwość do nadawania. Na 20m nie słychać polskich stacji. Kilka razy zdarzyło się tak, że stawałem na częstotliwości (niby wolnej), gdzie nadawała polska stacja. Nie słychać było odpowiadających, aż do momentu górki propagacyjnej. Wtedy okazywało się, że to nie mnie wołają. Zapewne z tego powodu pojawi się sporo błędów w moim logu. Doświadczenia jednak trzeba przekuwać na wnioski i działania. Na włoskim SDRze dokładnie było widać polskie sygnały.
Sprawa druga. Mój sygnał nadawany mocą 1W we Włoszech dochodził do S6. Kluczowa obserwacja w dniu zawodów była taka, że siła sygnału miała przebieg jakby sinusoidy. Przez ~20 sek. było S6 i przez następne nie było go widać zupełnie. Pozwoliło mi to ułożyć strategię. Kiedy sygnał pojawiał się na wodospadzie natychmiast robiłem częste wywołania, co skutkowało natychmiastowymi odpowiedziami stacji z Europy, USA i wielu innych krajów. Kiedy sygnał zanikał, częstotliwość wywołań z mojej strony malała, lub robiłem krótką przerwę. Strategia okazała się skuteczna. Miałem czas na odpoczynek oraz zbierałem łączności, kiedy była okazja. Po godzinie 15 tej sygnał z wodospadu zniknął na stałe, propagacja siadła i postanowiłem zakończyć zawody.

Wynik eksperymentu

To była wspaniała zabawa, wręcz mini gra strategiczna! Oprócz obserwacji propagacji musiałem dbać też o to, aby ustawiać się z dala od silnych sygnałów (1W wyjątkowo narażony jest na zagłuszenia), uwzględnić strefy czasowe, aby do mojego logu wpadły ciekawe z punktu widzenia 1W stacje, być cierpliwym w stosunku do tych, którzy zaczynali nadawać na mojej częstotliwości, ponieważ mnie nie słyszeli, na bieżąco sprawdzać propagację przynajmniej na trzech pasmach.

Zrobiłem 238 łączności telegrafią i kilkanaście fonicznych. Wynik jest na tyle zaskakujący, że postanowiłem w telegrafii na stałe przenieść się na stronę mocy jednego Wata. Poniżej mapa zrealizowanych łączności w zawodach. To był bardzo ciekawy eksperyment, który dał mi wiele emocji i radości. Polecam pobawić się małymi mocami, wyczuć jak działa propagacja, ułożyć własną strategię! Szybko okaże się, że każda antena i każde radio jest dobre. Zapewniam!