Jęczymy, stękamy, narzekamy i co? A nic! Czas biegnie dalej i nie ogląda się przez ramię, czy za nim nadążamy. Sami podejmujemy decyzję, kiedy mówimy „wystarczy”! Ale czy to jest dobra decyzja? Czy to nie jest tak, że podejmujemy ją w strefie własnego komfortu, z której nie chce nam się wyjść nawet na miarę naszych możliwości?
Historia, czy rozwój
Gołym okiem widać, że w dyskursie publicznym krótkofalarstwo miota się pomiędzy tradycją i rozwojem. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy jednej, czy drugiej idei często siłą próbują forsować swój światopogląd, co z reguły prowadzi do otwartej wojny. W tym przypadku: wojny pokoleń lub wojny światopoglądów. Wynik jest prosty do przewidzenia. Obrażeni na siebie ludzie, których dzieli piękne hobby.
Dialog
Nie użyję żadnej definicji słownikowej czy cytatu z Wikipedii. Dlaczego? Ponieważ ma własną definicję dialogu, z którą dobrze mi się żyje, a czy ją podzielisz? Jestem ciekaw i chętnie wysłucham Twojego zdania.
Gdy patrzysz na swojego psa, który macha ogonem i szczeka widzisz tylko to, co widzisz i słyszysz. Gdy bardziej skupisz się na jego „mowie” szybko zorientujesz się, że jest głodny lub chce wyjść na spacer. Od Ciebie zależy, co zrobisz. Znajdziesz dla niego czas, czy może będziesz próbował przekonać go, że nie ma racji.
Podobnie jest między ludźmi, tylko sprawa nieco się komplikuje.
Często podczas rozmowy mam wrażenie, jakby ludzie skupiali się wyłącznie na tym, aby powiedzieć wszystko co mają do powiedzenia i jeszcze więcej. Nawet, gdy dyskutuję z kimś o problemie, który należy rozwiązać (do czego mnie zaprosił), muszę używać „forteli”, aby wyrazić swoje zdanie lub przedstawić pomysł. To bardzo komplikuje dialog.
Umiejętność słuchania, wyciągania wniosków, uczenia się od innych moim zdaniem warta jest najwyższej uwagi. Prowadzi do naszego rozwoju. W korporacji, gdzie pracowałem wydawano góry pieniędzy, aby nauczyć ludzi rozmawiać ze sobą konstruktywnie, czyli tak, aby ich pomysły były synergią. Ludzie nie potrafią siebie słuchać. Może dlatego w Internecie roi się od „poradników” na temat elementarnych zasad współżycia społecznego: szanowania siebie nawzajem, przestrzeni i obyczajów.
Czas biegnie dalej. Czy powiedziałeś już „wystarczy”? Nie?
Miło, że czytasz dalej.
Pokolenia „doczekały” się swoich nazw. Teraz wszystko musi mieć nazwę i bardzo czytelnie odzwierciedlać siłę nabywczą. Mamy więc m.in. pokolenia BB, X, Y, C. Napisałem to tak, dla lepszego zrozumienia.
Wykraczając poza te nazwy jedno jest pewne, poparte nauką i badaniami. Następne (po nas) pokolenia dostosowują się do otaczającej je rzeczywistości. Młodzi ludzie nie lubią skomplikowanych struktur społecznych, nie lubią zagmatwanych spraw między ludźmi, słowem wszystkiego, co bezproduktywnie zajmuje ich czas. Stawiają na swobodę i elastyczność. Pochłania ich rozwój i wyzwania. Trudno zostać „starszym” autorytetem wśród młodych, ponieważ ich zaufanie można zdobyć będąc bezpośrednim, otwartym, kompetentnym i gotowym na konstruktywną dyskusję.
Dialog międzypokoleniowy w krótkofalarstwie
W krótkofalarstwie dialog międzypokoleniowy czasami kończy się odpowiedzią na zadane pytanie.
Przyznaj, ile razy odesłałeś młodego adepta do Googla, zamknąłeś jego ciekawość brakiem licencji, uznałeś pytanie za zbyt banalne, aby na nie odpowiadać, co oznajmiłeś w odpowiedzi, po ojcowsku wytknąłeś błędy i brak elementarnej wiedzy technicznej…itd
Tak. Ja też robiłem to wiele razy.
Jeżeli zakładasz, że ktoś, kto pyta powinien znać odpowiedź na swoje pytania, lub mieć solidne podstawy, aby zadać pytanie, to jesteś w błędzie.
Jeżeli zakładasz, że lepszą formą nauki jest czytanie Internetu niż kontakt z drugim człowiekiem, to też jesteś w błędzie itd..
Taką postawą trudno kogoś zainspirować i zachęcić …zwłaszcza do idei. Spowodować, aby dowiadywał się więcej, rozmawiał z innymi – TWORZYŁ dalej.
Światełka w tunelu
Światełek w tunelu jest wiele. Tak wiele jak wielu jest ludzi, którzy wychodzą z ram swojego komfortu i wskrzeszają ducha idei. Najbardziej cieszy mnie to, że po obu „stronach pokoleniowej barykady” znajdują się chętni, którzy porzucają dyskusję na temat tego „czyje jest mojsze” i budują krótkofalarskie mosty.
Radioreaktywacja to jeden z przykładów konsekwentnego i międzypokoleniowego dialogu krótkofalarskiego. Ta inicjatywa non profit jest rozbudowanym program edukacyjnym, który przecież nie pojawił się znikąd. Powstał dzięki chęci, wizji i zaangażowaniu dwóch osób (tak napisane jest na stronie) Ryszarda Labusa (SQ9MDD) oraz Pawła Włodarczyka (SQ5STS). Obecnie w programie uczestniczy już wielu krótkofalowców z całej Polski. Role są ściśle podzielone, program edukacyjny ułożony, a zajęcia cieszą się dużym zaufaniem i zainteresowaniem zarówno dzieci jak i dyrektorów placówek.
YOTA (Youngsters On The Air). To, co mnie ujęło w tym programie zawarte jest w tym, co piszą o swojej działalności jego uczestnicy:
„…YOTA to grupa mocno zmotywowanych ludzi w każdym wieku i z całego świata, którzy ściśle ze sobą współpracują, po to, aby mieć pewność, że w przyszłości będzie ktoś, kto odpowie na Twoje wywołanie ogólne w eterze. Możecie być pewni, że istnieje nowa generacja entuzjastów radia amatorskiego, którzy wprowadzają nową energię do tego hobby. Przyszłość radia amatorskiego spoczywa na barkach Youngsters On The Air, ale bez waszego wsparcia radio amatorskie może umrzeć w ciągu następnych dziesięcioleci…”
Zapewne zauważyłeś w tym „manifeście” entuzjazm, energię, otwarcie na dialog i odpowiedzialność. Ci młodzi ludzie nie dyskutują o tym, gdzie będą za kilka lat. Oni po prostu wiedzą, że przyszłość spoczywa w ich rękach. Taki przecież jest niepodważalny fakt. Nie ma powodu, aby z nim dyskutować. Kiedy otworzysz stronę Internetową programu nie znajdziesz tam biadolenia, jałowych dyskusji i szukania dziury w całym. Zobaczysz nowoczesność, ideę połączoną ze sklepem Internetowym (tak wiem, niektórym jeszcze kilka lat temu nóż w kieszeni by się otworzył), prostotę, jasny przekaz i DZIAŁANIE. Ci ludzie organizują międzynarodowe obozy w całym regionie IARU 1, szkolenia TTT (Train The Trainers), aby tworzyć kadry, które dalej będą budowały naszą społeczność.
Jak nie zgodzić się z tym, że postęp może być piękny i do niego nie dołączyć!?
Nie piszę tego, ponieważ tak wypada zakończyć ten tekst. Piszę dlatego, ponieważ tak myślę i wiem, że od młodych ludzi można wiele się nauczyć i chętnie czerpię z tego garściami.
Czy krótkofalarstwo przetrwa? Moim zdaniem tak, ponieważ jest to piękne hobby ze wspaniałą tradycją i nieograniczonymi możliwościami rozwoju. Bez barier i granic. A jeżeli są, to tworzymy je dla siebie i na własne życzenie.